KATEGORIE [rozwiń]
Okładka książki Złote zasady zdrowia, długowieczności, młodości i piękna

40,00 zł 37,90 zł


Czy jest Ci znane, szanowny czytelniku, takie uczucie: ...budzisz się wcześnie rano i absolutnie nic Cię nie boli, jesteś przepełniony niesamowita energią, chce się żyć i cieszyć się życiem? Niestety, nie każdy może się cieszyć takimi odczuciami. Dlatego, że obecnie żyjemy w niełatwych czasach. Niesprzyjająca sytuacja ekologiczna, niezdrowy tryb życia, nieprawidłowe odżywianie doprowadzają do tego, iż w organizmie gromadzą się toksyny. Od nagromadzenia toksyn – substancji trujących, które powstają z komórek zwierząt i roślin zaczyna się każda choroba. Można to porównać do brudu zgromadzonego w domu. W jaki sposób człowiek powinien się odżywiać? Czy być wegetarianinem czy raczej mięsożercą, a może lepiej odżywiać się tradycyjnie?(odżywianie tradycyjne to odżywianie mieszane, oparte w większości na produktach lokalnych i dostępnych zależnie od pory roku). Aby odpowiedzieć na to pytanie, Borys Bołotow przeprowadza wnikliwą analizę. Jeśli masz chęć poprawy samopoczucia i zdrowia książka Profesora Bołotowa jest pełna odpowiedzi, przepisów i porad jak w naturalny sposób poprawić swój dobrobyt
Okładka książki Mala Femmina

37,80 zł 26,63 zł


Oskar Urbaniak - filmowiec, absolwent PWSFTviT w Łodzi i New York Film Academy w Nowym Jorku i Los Angeles, którą ukończył z najwyższymi honorami Summa Cum Laude. Pracował przy wielu produkcjach filmowych i telewizyjnych. W wolnych chwilach maluje i pisze. Publikował artykuły w nowojorskim „Nowym Dzienniku”. W swojej powieści bada nieoczywisty świat relacji damsko-męskich, jak bardzo owe światy przekształciły się w coraz bardziej zwaśnione plemiona, oddalające się od siebie. To próba opisu kondycji współczesnej kobiety i mężczyzny. Czym się jawią, czym się stali i czy te „dwie planety” mają jakąkolwiek szansę na przetrwanie w obliczu końca porządku świata, jaki znaliśmy do tej pory... KOBIETA ZAWSZE JEST NIEWINNA Kobiety już tak mają, że jeśli zrobią coś złego, to mówią, że tego nie zrobiły. Jeśli się puszczą, to wina leży po stronie jej aktualnego mężczyzny. Jeśli wydadzą kasę bezmyślnie, na tysięczny zbyteczny ciuch, który nałożą tylko raz lub zbędny przedmiot i w rezultacie tej „matematyki” brakuje np. na czynsz, to zawsze jest to wina „faceta”, że zbyt mało zarabia. Jeżeli nie ma fajnego samochodu to próbuję tym faktem obwinić „faceta”. Jeśli boli ją głowa, to wina jest oczywiście jej „faceta”, jeśli jest chora, to wina jej faceta, jeśli chce jej się jeść o dziwnej porze, to wina leży po stronie faceta, ponieważ nie zapanował nad jej biologią, w tym przypadku odczuciem głodu. Jeżeli owa „dama” ma odchyłki od normy, to wina jest jej męża/ chłopaka/narzeczonego, jeśli zaś czuje się gruba, to winny też właściwie jest on (przecież nie zamknął na kłódkę lodówki). Jeśli ma małe nogi, to winić należy jej faceta, jeśli ma koszmary, to czyja jest to wina? Jednym słowem nie ma czegoś takiego jak wina kobiety. Odpowiedzialność za swoje zachowania, czyny, emocje, działanie i reakcje prawie zawsze zwala na mężczyznę, z którym aktualnie przebywa. (fragment)
Okładka książki Opowieści niezweryfikowanego

50,40 zł 36,77 zł


Słowo o autorze Stefan Pastuszewski jest historykiem, a także autorem powieści,nowel i opowiadań. W latach osiemdziesiątych XX wieku działacz opozycji antykomunistycznej i konspiracji. Represjonowany (internowanie, zwolnienia z pracy, liczne zatrzymania i aresztowania, skazanie na rok pozbawienia wolności). Przewodniczący Wojewódzkiej Komisji Kwalifikacyjnej Byłych Funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w Bydgoszczy. Opowieści niezweryfikowanego to powieść historyczna obejmująca ponad 30 lat najnowszych dziejów Polski. Przemiany, które nastąpiły w tym okresie (1985–2017) w różnych sferach życia są często bardzo trudne do wychwycenia, a tym bardziej do opisania. Ten bardzo burzliwy okres ma konkretne fazy dochodzenia do pewnej stabilności. Powieść próbuje na tle owych przemian przedstawić życie i działalność funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa liczącej w 1989 roku ponad dwadzieścia cztery tysiące osób. Losy przedstawicieli tego środowiska były różne; niektórzy z uprzywilejowanych panów sytuacji stali się, zwykłymi wyrobnikami, niektórzy urządzili się bardzo dobrze, lepiej niż w PRL, sprytnie wykorzystując nadarzające się po 1989 roku możliwości. Wzięli udział w złodziejskiej prywatyzacji, tworzyli zręby samoorganizującej się agentury, wykorzystując posiadane umiejętności i wiedzę, a także wyniesione z SB dokumenty. Niemniej wszystkich ich dotknęła symboliczna, bo dopiero po 21 latach, tzw. ustawa deubekizacyjna z 2009 roku, pogłębiona siedem lat później. Język powieści korzysta ze slangu opisywanego środowiska, bliskiego gwarze przestępczej, choć główny bohater, czyli funkcjonariusz mający ambicje pisarskie, posługuje się zindywidualizowanym, nawet eksperymentalnym językiem. Przechodzi przemianę wewnętrzną, jednak... czekista zawsze pozostanie czekistą. Szczury Myśmy też byli w podziemiu. Wobec świata, sąsiadów, krewnych, a nawet najbliższych. Często żona nie wiedziała, gdzie pracuje jej mąż. Jeśli już przyznał się, że w milicji, co też nie było dobrze widziane, to tylko w przestępstwach gospodarczych lub technice. Gdyby tak spisać te wszystkie kłamliwe informacje o pracy w przestępstwach gospodarczych lub w technice – a podobno nic, co powstaje, nawet myśl, a cóż dopiero słowa, we wszechświecie nie ginie. Tylko jak to wychwycić? Wcześniej czy później znajdzie się na to sposób, wierzę w postęp nauki – gdyby tak spisać wszystkie kłamstwa i wykręty tej prawie stutysięcznej rzeszy funkcjonariuszy SB – bo nie tego cholernego UB – w ciągu 34 lat istnienia naszej służby, to okazałoby się, że pięćdziesiąt tysięcy to laboranci, konserwatorzy sprzętu łączności i kierowcy, dwadzieścia tysięcy ścigało malwersantów i złodziei, a dziesięć tysięcy przeglądało tylko i przepisywało papiery i robiło różne, nikomu niepotrzebne statystyki, bo w Polsce Ludowej przeciętny pracownik nie mówił z entuzjazmem o swojej pracy, tylko z obrzydzeniem i uparcie dowodził, że jego praca jest nikomu niepotrzebna. To życie w ciągłej przykrywce, często pod zmienionym nazwiskiem, a już na pewno z dorobionym życiorysem, potrafiło tak zniekształcić psychikę, że człowiek kłamał na każdym kroku i nawet czasem się dziwił, że świeci słońce, podczas gdy on przed chwilą orzekł, że pada deszcz. Ten brak własnej tożsamości był problemem trudnym do rozwiązania i unikała go, choć czasem była dwuznacznie nagabywana w tej sprawie, nasza psycholożka z mądrą głową i piękną pupą. Czuliśmy się więc czasem jak przemykające w zaułkach i kanałach szczury, które wmawiają sobie, że są kotami. Ale i tak, prędzej czy później wychodziło na jaw, choć zazwyczaj nie do końca było to potwierdzone, sygnowane tylko półsłówkami i półuśmiechami, kim jesteśmy. Zresztą o działalności konspiracyjnej solidarnościowców też inni a już na pewno sąsiedzi, wiedzieli. Czasem takie zdekonspirowanie przez sąsiada czy nawet przypadkowego, ale bystrego przechodnia przynosiło ulgę i obnażony delikwent zaczynał obnażać się całkowicie, najczęściej przy wódce lub na łonie kochanki. (fragment)
Okładka książki Odpryski. Subiektywna kronika dwudziestolecia

63,00 zł 37,60 zł


Ireneusz Gębski, rocznik 1958. Debiut prasowy 1982, tygodnik „Dunajec”, współpraca z kilkunastoma pismami, jak: „Sztandar Młodych”, „Tygodnik Robotniczy”, „Nowa Wieś”, „Twórczość Robotników”, „Dziennik Bałtycki”, „Bez Przysłony”, „Sexodrama”, „Praca i Życie za Granicą”, „Angora”. Łącznie ponad 300 tekstów. Publikacje książkowe: - Dyrektorzy ? zbiorek opowiadań, 1985 GRSTK „Ster”, Gdańsk - Robotnicze mierzenie sprawiedliwości ? publicystyka, Krajowa Agencja Wydawnicza 1985, Warszawa (współautor) - Monolog małomównego mężczyzny ? proza, 1989 GRSTK „Ster”, Gdańsk - Myśli i fraszki magazyniera ? 1989, nakład własny - Spowiedź bezrobotnego ? literatura faktu, 2009 Novae Res, Gdynia - W cieniu Sheratona ? powieść, 2011 WFW, Warszawa - Moja żmija ? powieść, 2013 Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza - Od moroszki po morwę ? wspomnienia, 2014 Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza - Dwie ukryte tragedie w cieniu atomowej apokalipsy ? dokument (współautor), 2016 Elipsa 14 kwietnia 2006 Zwracam honor Lepperowi – wczoraj przełamał się bowiem i przeprosił dziennikarzy z TVN. Nie wierzę jednak w gruntowną zmianę jego charakteru. Również wczoraj widziałem bowiem, jak w programie Lisa „Co z tą Polską” niemalże zgrzytał zębami, gdy Andrzej Olechowski spokojnie wypunktowywał jego słabe strony. Trudno by posądzać arcybiskupa Gocłowskiego o coś wspólnego z generałem Jaruzelskim. Jednak po ostatnich wydarzeniach można się dopatrzyć pewnych podobieństw. Jaruzelski zwrócił odznaczenie prezydentowi Kaczyńskiemu, gdy dowiedział się, że ten przyznał mu je nieświadomie. Mógł oczywiście tego nie robić, bo przecież słusznie mu się należało. Gocłowski z kolei odmówił przyjęcia tytułu honorowego obywatela Gdańska na wieść o tym, że niektóry radni posądzili inicjatorów tego pomysłu (Adamowicz i Oleszek) o prowadzenie kampanii przedwyborczej. A nie ulega przecież wątpliwości, że arcybiskup zasłużył sobie na takie wyróżnienie. Reasumując, obaj wykazali, że słowa honor i godność, nie są dla nich jedynie pustymi sloganami. Oby znaleźli jak najwięcej naśladowców. 27 kwietnia 2006 Po wielu dniach żmudnych negocjacji powstała wreszcie jakaś kulawa koalicja. PSL się wycofało a z LPR weszło do zdominowanej przez PiS i Samoobronę unii tylko część posłów. W sumie nowy układ rządowy nie dysponuje sejmową większością, a zatem jego los jest mocno niepewny. Osobiście uważam, że w niedługim czasie nastąpi o wiele więcej politycznych konfliktów niż miało to miejsce dotychczas. (fragment)
Okładka książki Kamienie w plecaku

39,90 zł 28,09 zł


Drogi Czytelniku, sięgając po teksty Małgorzaty Szymczak trafiasz na bardzo ciekawą książkę, w której poprzez prozę, poezję oraz zdjęcia. Autorka opisuje swoje doświadczenia podróżnicze z Polski, Wielkiej Brytanii, Tajlandii, Kambodży, Wietnamu oraz Laosu. Oryginalną formą i osobistymi spostrzeżeniami pragnie ona zainspirować innych do spełniania swoich marzeń, rozbudzić ciekawość wobec świata, skłonić do wspólnej refleksji. (poniżej fragmenty) „Więc Ty ślij pocztówkę, ślij ją czym prędzej" Kasia szła na targ Chatuchak. Miejsce bardzo modne wśród europejskich turystów. Wolno przebierała nogami (cholernie gorąco w tym Bangkoku). Ale wesołe myśli skakały w głowie szybko. Nie dość, że kupi ciuchy za grosze, to ile będzie miała lajków pod najnowszym zdjęciem! Kasia była mocno zamyślona. Przez tą wycieczkę będzie musiała trochę zacisnąć pasa. A co za tym idzie... stoi przed nią ciężki wybór. Na co wydać oszczędności z następnej wypłaty: kolorowe tipsy czy permanentne brwi? Fantazyjne paznokcie mogłyby po powrocie przypominać znajomym, że właśnie wróciła z wakacji! Ale znowu wyraźne brwi dodałyby jej urody, bo przy tej opaleniźnie to się tak wszystko na twarzy jakoś zlewa... Naprawdę niełatwy dylemat. Dobrze, że ma jeszcze trochę czasu do namysłu. Kasia w zamyśleniu nie zauważyła mijanego żebraka. On też ostatnio podjął ciężką decyzję – odciąć sobie rękę czy wydłubać oko? "O kaleczonych" Spłoszone kąciki ust opadają niezręcznie Obcy mężczyzna wyciąga w moją stronę rękę A ja cholera nie wiem, czy stracił w wypadku tą drugą A wegetacja stała się jego ostatnią naturą Czy może świadomie wybrał uliczną przystań I w walce o stawkę nastawił swe ramię sam A może urodził się na tej ulicy i już tu został A jeśli się dowie, nie uwierzy, że istnieje inny świat Czy w znanym świecie jest lżej i łatwiej? W wygodnych butach przechodzę dalej Pomalowanie starannie ręce ściskają mocno głowę Zdrowe oczy zanoszą się płaczem spod zaciśniętych powiek.
Okładka książki Lilipiteki z Palantusami

44,10 zł 31,06 zł


W przedstawionych postaciach nie należy doszukiwać się idealnego odwzorowania ludzi i klas żyjących w minionej lub aktualnej rzeczywistości, choć oczywiście Lilipiteki i Palantusy były i są wśród nas. A nieraz nawet dość głośno to sygnalizują.Nie chcąc nikomu w niczym uchybić, nie można jednak tylko słodko popierdywać. Chociaż, kto wie?Możecie uznać, że jest to symetrystyczna bajeczka dla dorosłych, niepozbawiona wulgaryzmów, sklecona na podstawie postfaktów i fejknjusów antypowieść, kiczowata ballada antyestabliszmentowa, lewacka propaganda albo prawacka prowokacja. Częściowo przyznam wam rację. (Posiadanie całej racji jest, póki co, niemożliwe).I tak wszystko, co tutaj wyczytacie, dopasujecie (ostatecznie) do swojego zbioru interesów, swojego zbioru przekonań, swojego zbioru lektur i doświadczeń lub do swojego braku interesów, swojego braku przekonań, swojego braku lektur i doświadczeń. Bez urazy.
Okładka książki Kalinowe wzgórza

29,90 zł 21,07 zł


Helena Pasławska, urodzona w Jaśle, od lat mieszka i tworzy na Śląsku. Pisze głównie dla czytelniczek – dorosłych, a od kiedy została babcią – także dla dzieci. Dotychczas opublikowała trzy powieści, mocno osadzone we współczesności: I wydanie Świata Elizy, Miłość z Syrią w tle i Świat irysów oraz książeczki dla dzieci: Magiczny świat Ewy i Elenki i Uśmiech Oliwiera. ...David zdawał sobie sprawę, że jest przystojnym mężczyzną i robi na kobietach wrażenie, jednak od śmierci żony nigdy nie pomyślał o żadnej kobiecie. Sophię poznał na studiach i przez lata tworzyli zgodne małżeństwo. Może w ich związku nie było tak gorącej namiętności, jaką można widzieć w filmie, ale oni oboje byli z siebie zadowoleni. Ta rozkosz, jaką sobie dawali, w zupełności im wystarczała. Los jednak chciał inaczej i cztery lata temu David został bez żony. Sophia z powodu zatoru płucnego szybko pożegnała się z swoim krótkim życiem. Został sam z Emmą. Teraz córka miała czternaście lat i mieszkała w internacie. Oczywiście w czasie nauki, a wolne od szkoły spędzała u dziadków – rodziców Sophii. A jeśli on był akurat w kraju to oczywiście mieszkali razem. David z córką łączyła wspaniała relacje, rozumieli się bez słów. Emma podobna była do swojej matki, ale charakter odziedziczyła w większym stopniu po nim. David często łapał się na tym, że obserwuje zachowanie córki i widzi jakby siebie w jej wieku. Rozmawiali też razem po polsku, Emma wspaniale posługiwała się tym językiem. Niestety, tylko z nim mogła pogadać. W ich mieście Raleigh nie było Polaków. David przeprowadził się tutaj po ślubie z Sophią. Oboje dostali w pobliskim koncernie pracę, inżynierowie z wysoką lokatą zawsze mają wzięcie. W dodatku niedaleko mieszkali teściowie, co po narodzinach córki było wielkim plusem. Stać ich było na mały domek na przedmieściach i rocznie na zagraniczny wyjazd, niestety sielanka nigdy nie trwa wiecznie. Sophia od jakiegoś czasu miała problem z żyłami, odczuwała bóle nóg, niestety do lekarza trafiła za późno. Skrzep był już w płucach i uniemożliwił oddychanie. Tragedia, dla wszystkich to był szok, taka nagła, niespodziewana śmierć. I nawiasem mówiąc niepotrzebna, bo można było się leczyć i taka sytuacja nie miałaby miejsca. No cóż stało się i trzeba było żyć dalej. Była córka, całe jego szczęście i jego radość... (fragment)
Okładka książki Emily & Elizabeth

54,60 zł 38,46 zł


„Emily & Elizabeth”, kolejna książka Marii Zagórskiej, to oparta na autentycznych, datowanych wydarzeniach opowieść o dziewczynce z Kresów Wschodnich, która w czasie wojny przez Bliski Wschód i Polskę dotarła z rodziną do Anglii. Drugą bohaterką opowieści jest dziewczyna, córka Polaka urodzona już w Anglii, poznana przez Emily już na obczyźnie. Autorka ciekawie opowiada o ich przyjaźni, radościach, smutkach, o osiągnięciach życiowych, o odejściu jednej z nich i sentymentalnych powrotach do Polski drugiej. Ciekawa i wartościowa książka; trochę smutna, trochę wesoła. Polecamy. Rozdział NEWCASTLE (Newcastle upon Tyne – miasto w północno-wschodniej Anglii na północnym brzegu rzeki Tyne, nieopodal jej ujścia do Morza Północnego. Liczne zabytki. Uniwersytet. Historia miasta sięga czasów panowania rzymskiego (I w. naszej ery). Nazwa pochodzi od wzniesionego tu w 1080 r. zamku (New Castle), który postawił syn Wilhelma I Zdobywcy. Symbolem miasta jest łukowy zielony most nad Tyne z 1928 r., pierwowzór mostu portowego w Sydney. W Polsce miastem partnerskim Newcastle jest Gdańsk). Rok 1957, wiosna A co tam! Raz kozie śmierć! Jakoś będzie... Inaczej podda się, nie pójdzie na pierwszą randkę z Brianem. Ale... nie umie się uczesać ani umalować inaczej niż zwyczajnie. Umalować? Nie wariuj, Emily! Wie, że przyjdzie jej umierać ze wstydu w sukience ze zbyt wyciętym dekoltem (chciała go tylko nieco zaznaczyć!), że ośmieszą ją na pewno, pożal się Boże, wszystkie dodatki... Nie miała pojęcia czy duże korale z kości słoniowej, przywiezione z Afryki, pasują do kanarkowo żółtej sukienki, innej nie miała; w ogóle do niej, zagubionej w nagłej, obcej dorosłości, zgiętej teraz przed zbyt małym lusterkiem, w zbyt małej łazience, w przeczuciu tego, że sobie nie poradzi, okaże niezgrabna i drętwa, i że Brian nigdy więcej się z nią nie umówi. Dlaczego nagle tak się poczuła? Jakby to nie była ona? Przecież, na Boga, Brian był od zawsze! – Brian był od zawsze – zdziwił się ojciec. – Czemu nagle zachowujesz się tak, jakbyś miała spotkać się z Rudolfem Valentino? Chodziłaś na jakieś tam randki z innymi – bez mojej zgody, niestety – i nic, bez szaleństwa. To czemu dzisiaj?...
Okładka książki Wrota gomory

31,40 zł 22,11 zł


Ryszard Jasiński, rzeźbiarz, pisarz, autor nagrodzonej w Konkursie Literackim Uniwersytetu Gdańskiego (2003 r.) powieści pt. „niewidzialna władza”, w prezentowanej książce kontynuuje poszukiwania nowych form wypowiedzi artystycznej, nowych form ekspresji literackiej. „Wrota gomory” to utwór nowatorski zarówno w warstwie intelektualnej, jak i semantycznej. Jest to ? jak stwierdza sam Jasiński ? „powieść eksperymentalna”; poetycką wyobraźnię i oryginalność werbalnych środków wyrazu zderza Autor z ostrością opisu przeżyć i zdarzeń, z krytycznym widzeniu świata i ludzi... Jak pisze: Interpretacyjnym kluczem do powieści „wrota gomory” jest archetyp zagłady biblijnego miasta jako obraz końca cywilizacji, świata, państwa. Nurtowało mnie pytanie, jak postąpią ci, którzy wiedzą, że nic ich nie ocali. W fabule „wrót gomory” ów kres dotyczy PRL-u i czasu globalnej zarazy wywołanej przez SARS-CoV-2. Pandemia, jakie doświadczamy, sprawi, że cywilizacja, w której żyjemy, skończy się, nastanie inna era.„Powieść, której za nic nie chcesz przeczytać, jest tą, którą za wszystko pragnę napisać.”W Uthturhru (piątek 20 marca 2020) godzina trzynasta trzynaście trwała 63 minuty. Spocone słońce najpierw szło zygzakiem, później po-nad Wieżą Bąbel zrobiło kółeczko. Ukontentowane zwierzęta opuściły las, żeby wejść do miasta od strony dystryktu 12. Jako pierwsze przybyły zające, wałęsały się w makecie, kupiły kalarepę pastewną, po czym rozeszły się po dzielnicy seledynowych lamp. Podobnie postąpiły sarny, które atoli zadowoliły się solą i kapustą. Czytelniku, powieść odsłania swe prawidła, gdyż widzi w nas równych sobie: NIC NIE JEST ANI JAKIE JEST, ANI JAKIE SIĘ WYDAJE. Nierozważnie postąpiły lisy. Przybyły (Czy prawa obywatelskie mężczyzny podlegają woli kobiety? Czy są zawisłe od jej widzimisię?) na pla/cyk targowy, ale zamiast zająć się darmową kaszanką, polowały na bażanty, które przezornie buszowały między peronem 4 a tunelem nad nim. Ostatni przypłynął myszołów, od dyrekcji banku otrzymał darmowy bilet. Nieliczni obywatele uświadamiali sobie, że dzieją się rzeczy niebywale niesłychane. Aria najpierwsza spostrzegła, że słoneczko się cofnęło, że łabędzie jechały tramwajem na mecz hokeja, że dzikie kury upolowały łowczego, radziły czy sporządzić z niego kotlety, czy spożyć na surowo wraz z dubeltówką. Aria zauważyła, że jej prawa ręka jest na miejscu ręki lewej, że ma odwrócone stawy kolanowe, że pępek przemieścił się o 180 stopni, że nos odbiera wrażenia słuchowe, natomiast węszą wargi. Świadomość bałamutnie kazała domniemywać, iż niesie cudze życie i że cztery razy wejdzie do tej samej rzeki w tym samym miejscu oraz za każdym razem o innej parze roku. (fragment)
Okładka książki On i One

39,90 zł 28,09 zł


Felicja Borzyszkowska - Sękowska - autorka blisko trzydziestu książek - jest multiinstrumentalistką w orkiestrze kultury polskiej. Przyciąga Czytelników krytyczną i analityczną, a równocześnie pełną ironii i życzliwości wizją naszych czasów. Wybacza ""czarnym charakterom"" i ""farbowanym lisom"", rozgrzesza ich i usprawiedliwia. Rozumie ludzi z ich wadami i kompleksami, zróżnicowaniem mentalnym, co świadczy o znajomości życia i własnym bogatym doświadczeniu. Jest przy tym osobowością nie poddającą się powierzchownym ocenom.""On i One"" to interesująca opowieść o uczuciach i namiętnościach, wielkiej miłości i próbie pozostania sobą. W szarym i przaśnym, groteskowym i ćwierćtotalitarnym światku PRL-u oryginalna i barwna osobowość głównej bohaterki zmaga się z tradycyjnymi schematami moralnymi, z zastanymi konwenansami. Smutna i niebezpieczna rzeczywistość ukazana jest z bogactwem szczegółów i spraw znanych Autorce z autopsji, z wnikliwej obserwacji.W powieści występują osoby fikcyjne, a także znane i mniej znane, niekiedy pod własnymi nazwiskami. Pisarski temperament Autorki zmusza ją niekiedy do uczuciowego - dynamicznego potraktowania zdarzeń i bohaterów, niekiedy osób znanych jej, a często bliskich. Dramatyczne sytuacje, wnikliwość spojrzenia i specyficzny styl tej prozy mogą zafascynować Czytelnika wrażliwego i pamiętającego opisywane tu czasy, w których każdy starał się zachować swój autentyczny, chociażby najmniejszy obszar wolności. Powieść ""On i One"" jest próbą połączenia klasycznej formy noweli, a więc literatury pięknej, z realistyczną scenerią i chronologią zdarzeń. Nie każdemu pisarzowi takie połączenia się udają...Warto przypomnieć, że dr Felicja Borzyszkowska - Sękowska stworzyła Klub Kobiet Twórczych, który swymi spotkaniami i imprezami przez lata przyciągał tłumy warszawiaków. Obecnie organizuje Ogólnopolskie Festiwale Fraszek w rest. ""Literatka"".
Okładka książki Ludyczność werbalna w perspektywie lingwistycznej

34,70 zł 24,45 zł


Przedsłowie Zasmucić jest łatwiej niż rozbawić. Smutkowi patronują intensywne emocje negatywne. Potrafi zmącić każdą radość, rzadko daje się wyprzeć swoim przeciwieństwem. Neutralizuje go upływ czasu. Wcześniej może jedynie rozpłynąć się w „uśmiechu przez łzy“. Komizm – jak tu wykazano– jest zjawiskiem psycholingwistycznym, zachodzi na styku recepcji rozumowej i emocji, wyzwolonej spontanicznym odwołaniem do życiowego doświadczenia. Przygnębienie, smutek, rozpacz mają czytelne przyczyny: dotkliwa przykrość, zawód, bezsilność wobec bolesnego biegu wydarzeń. Smutek prowadzi do refleksji lub z niej wynika. Gęstnieje wspomnieniem, nieśpiesznie poddaje się nadziei, raczej oscyluje między rezygnacją i buntem. Wesołość natomiast jest symptomem afirmacji, jest dynamiczna, zwykle wyczerpuje się w reakcji na bodziec, który ją wyzwolił. Jej mentalnym efektem nie jest głęboka refleksja, lecz raczej prosta, niekiedy trywialna konstatacja. Wesołość to nie zwyczajna odwrotność smutku czy rozpaczy, będącej jego maksymalnym przejawem. To spontanicznie wyzwolona pogoda ducha, a śmiech to coś więcej niż trywialny chichot czy wizualnym lub werbalnym bodźcem wzbudzone „rozedrganie przepony”. I nie to samo, co błogostan – nastrój niezmąconego zadowolenia. Wesołość spontaniczna, w reakcji na zaobserwowane zdarzenie lub na treść tekstowego przekazu, tym różni się od pogodnego nastroju, że ma charakter zwarty, spełnia się na krótszym dystansie czasowym, w jednym continuum, co najwyżej moje następować niejako kaskadowo, z wielokrotną puentą. Jej pokrewną formą jest wesołość zamierzona, sprowokowana, która może zawrzeć się równie dobrze w autonomicznym epizodzie co jako zintegrowany fragment większej całości. Takim działaniem ku rozbawieniu jest żart. Choć stanowi wdzięczny temat dla psychologów, o czym świadczą obszerne monografie, a także badaczom zjawisk literackich dawał pole do interpretacyjnych spekulacji, to nieczęsto zajmował językoznawców. Za godne naukowych rozważań uchodziły z reguły sprawy poważne, wzniosłe lub co najmniej rzeczowe. Nie brakowało opinii trywializujących problem komizmu lub przypisujących mu mało szlachetne pobudki. Funkcję prześmiewczą przyjmowano zbyt ochoczo za cechę konstytutywną komizmu. Tym bardziej że najszerzej rozpowszechnione i komentowane przejawy werbalnego stymulowania wesołości to wypowiedzi/teksty rubaszne, przaśne, nierzadko obsceniczne. Płytkie pojmowanie zjawiska sprawiało, że uchodziła uwadze jego różnorodność, przejawiająca się nie tylko w substancji fabularnej i znacznej liczbie motywów, lecz równie? w stylu narracji, zróżnicowaniu wymogów kontekstowych i sytuacji komunikacyjnej. Komizm sytuacyjny jest niezależny od sposobu podania, jeśli tylko nie przestaje być ofertą skojarzeń i umożliwia rekonstrukcję jego tkanki fabularnej. Natomiast tzw. żarty słowne odwołują się prymarnie do masy werbalnej, de facto do struktury powierzchniowej wypowiedzi. Żart wyrażony słowami, może być efektem spostrzegawczości użytkownika języka, ujawnieniem filuterności, zakorzenionych w jego systemie. Wówczas sama struktura języka staje się obiektem intelektualnej penetracji zależności między kontekstem i ekstensją znaku językowego. To żart językowy...
Okładka książki Jawa za snu

35,00 zł 24,64 zł


Marek Pieczara, pisarz, krytyk, dziennikarz. Autor m.in. trzech książek prozatorskich: Nagła obecność, Wizytówka i Złodzieje życia.Czekolador Dostojewski w szponach nałogu, wizyta w Muzeum Ust, echo, które nie słucha innych, prawda nieszczęśliwie zakochana w poecie, chleb szamerowany, Śniadanie na trawie ze zmienionym menu, kłótnie znaków interpunkcyjnych...Te i wiele innych atrakcji znajdzie Czytelnik w tej odlotowej książce, złożonej z trzech dużych opowiadań, napisanych w po-etyce groteski i surrealizmu, gdzie realne miesza się z fantazją, a jawa ze snem. Z drugiej strony jest ona osadzona w dzisiejszej rzeczywistości, przedstawionej w krzywym zwierciadle ironii i szyderstwa.W konsekwencji autor kreuje oryginalny i jedyny w swoim rodzaju świat między jawą i snem, marzeniem i bólem, prawdą i kłamstwem, kpiną i powagą, chorobą i zdrowiem w którym jednak trudno bohaterom się odnaleźć.
Okładka książki Gdy dojrzewają śliwki

48,30 zł 35,23 zł


Gdy dojrzewają śliwki to ciepła, dowcipna opowieść o życiu czworga rodzeństwa, ich rodziców oraz sąsiadów, żyjących w małym miasteczku w latach 60. XX w. Trzydzieści dwie historie, dziejące się w różnych porach roku (począwszy od sierpnia, kiedy dojrzewają tytułowe śliwki), dostarczają Czytelnikowi okazji do śmiechu od pierwszej do ostatniej strony książki. Lekki, momentami nacechowany lokalną gwarą język dialogów i narracji sprawia, że tę łatwą w odbiorze książki czyta się z przyjemnością i zaciekawieniem. Narratorem i głównym bohaterem książki jest najmłodsze z dzieci, kilkuletnia dziewczynka, która mówi o sobie: "(...) czasami jestem zwykłym dzieckiem, kiedy indziej osobą prawie dorosłą, a niektórzy uważają, że po prostu brak mi piątej klepki". Książka Marii Orciuch niesie istotne przesłanie o tym, jak ważna jest odpowiedzialność i bliskość oraz wzajemna pomoc w codziennym życiu młodego człowieka.
Okładka książki Bez dna

40,95 zł 28,85 zł


Hanoi. Centrum miasta. Późny wieczór. Otto i Uli idą przez park okalający jezioro. Zatrzymują się nagle. W mroku za grubym pniem drzewa mężczyzna i kobieta z dzieckiem moszczą sobie legowisko. Nagle płacz, stłumione okrzyki – dziecko biegnie w stronę ulicy. Otto podrywa się – i przecina mu drogę. Chwyta i prowadzi z powrotem w stronę nadbiegającego ojca. Tuląc dziecko (ojciec i matka nie wracają) patrzą z lękiem na Ottona, jakby to nie koniec sytuacji, coś złego widocznie mogłoby się jeszcze stać. Otto  zaskoczony reakcją, stoi też. – Chodź! Nie widzisz, że się boją. – No, tak! Myślą, że zgłosimy; bezdomnym nie wolno spać w centrum. – Stracili dom pewno podczas bombardowań. – Idźmy do jeziora, to się uspokoją. – Oboje kierują się od razu w stronę mocniejszej czerni przeświecającej między drzewami. Uli nagle zdecydowanie, ostro: – Musimy iść do Komitetu. Teraz. Trzeba naciskać, jeśli chcemy, żeby nas wzięli na Południe. Coś przecież staraliśmy się u siebie dla nich robić. – Uli, tak naprawdę chodzi o takich właśnie, za tym drzewem. O ludzi! Żeby zmieniło się ich życie, żeby wyszli z kompletnej nędzy. Nie wiem, czy akurat takie myślenie ma tu priorytet, kiedy koncentrują siły i pewno obliczają, kiedy uderzyć. – To na Południu się zadecyduje. Czy zostanie, jak w tej chwili, czy Vietcong ma teraz szanse, żeby zwyciężyć. Taki czas ma nam przepaść, Otti?! – Jeszcze w to wierzysz? W ofensywie Tet kilka lat temu Vietcong poszedł na całość. Dotarli nawet do ambasady amerykańskiej. Poszło na cały świat! Wszyscy o tym mówili. Ale to już ładnych parę lat. I nie wygrali, a stracili wtedy właśnie najlepsze siły, Uli. Już się nie liczą, jak przed tą ofensywą. Teraz wiadomo, dopiero siły Północy mogą zmienić zasadniczo sytuację, i najważniejsze, kiedy nie ma Amerykanów. Tylko wtedy mogą zdecydować, co będzie z Południem. Usiedli nad brzegiem i patrzą w ciemną toń rozległego jeziora, co znaczyła się zupełnie osobną, nieprzeniknioną powagą w wieczornym mroku. Andrzej Teofil Górny, ur. w 1933 r. w Poznaniu, ekonomista, krytyk teatralny, członek Polskiej Akademii Filmowej, uczestnik Poznańskiego Czerwca 1956, jest autorem wielu powieści, opowiadań, szkiców teatralnych. Debiutował opowiadaniem Ślub w miesięczniku „Twórczość” (1962 r., nr 11). Opublikował m.in. Ślub i inne opowiadania (1966); Gwiazdo, przyszłaś, opowiadania (1971); powieść Odsłoń, krzyknij (1973); powieść W podróży (1981, 1985), Krew ‒ powieść, wydana w drugim obiegu, z poręki literackiej prof. Edwarda Balcerzana oraz prof. Janusza Sławińskiego (Pomost, 1989); U stóp (zbiór szkiców i recenzji teatralnych 1975‒2007) ‒ wybór i redakcja Sergiusz Wachowiak; powieść Samobój, (2007); powieść Skazany, (2013), powieść Idź, tam gdzie jesteś, (2016); Świat ‒ znak niepojęty ‒ felietony teatralne (2008‒2019) ‒ opracowanie i redakcja ‒ Marek Grześkowiak. Dokonał adaptacji Ślubu dla Teatru Telewizji (reż. Adam Hanuszkiewicz, 1964). Jest współtwórcą scenariusza do filmu: Poznań’56 (reż. Filip Bajon, 1996).
Okładka książki Dwaj przyjaciele

30,45 zł 21,45 zł


Bohaterami książki Edwarda Kaptura są pochodzący z jednej wsi przyjaciele ministranci, których drogi życiowe rozeszły się w okresie dorastania. Autor nie unika kontrowersyjnych, bezkompromisowych ocen powojennych (PRL) i dzisiejszych przemian politycznych w Polsce. Przez pryzmat losów Olka i Stanisława ukazuje zderzenie tradycyjnych wartości z nowymi ideologiami, egzemplifikowanymi w postawach i zachowaniach bohaterów opowieści. Nie jest to książka stricte biograficzna. Podobieństwo postaci powieściowych do osób żyjących lub nieżyjących jest przypadkowe.Dwaj przyjaciele to opowieść, która w swej podstawowej części jest relacją z przedśmiertnej spowiedzi funkcjonariusza KC PZPR, wiceministra III RP Aleksandra Nowaka przyjacielowi z lat młodości Stanisławowi Kopciowi. Dla chorego, przygotowującego się do przeprawy na drugi brzeg Styksu była to krzycząca w jego duszy potrzeba zadośćuczynienia wyrządzonych narodowi i własnemu sumieniu nieprawości. Chory w pokutniczej relacji częścią winy za taką postawę obciążał także czasy, w których budował swoją osobowość. Już jako Oluś umiał odczytywać znaki czasu i wykorzystywać je do spełniania celów życiowych. Dostrzegał, że marzenia bycia kimś mogą się spełniać tylko wtedy, gdy bez resztyprzestrzegać będzie zasad gier obowiązujących w sowietyzowanej Polsce. Do nich należało zasypywanie komunistyczno-sowieckimi świecidełkami i śmieciami katolicko-patriotycznych fundamentów domu rodzinnego i rodzinnej Kamionki. Gorliwie więc wypełniał te socjalistyczne wymagania. Stał się apologetą komunizmu. Ale gdy w Polsce ta ideologia zbankrutowała, Aleksander znalazł się w sytuacji pogorzelca, któremu żywioł zniszczył cały dorobek życia.Wiatr historii był dla niego jednak łaskawy. Odsłonił spod nagromadzonych w jego duszy śmieci warstwę żyznej gleby, z której wykiełkowały roślinki z zasianych w młodości ziarenek. Począł oczyszczać tę glebę i pielęgnować wyrastającą zieleń poznawaniem niesfałszowanych dziejów Polski(Ze wstępu)
Okładka książki Wieści'' reduta Stanisława Słupka

51,50 zł 30,71 zł


Wydawało się, że po wyborach parlamentarnych w czerwcu 1989 r., w których „Solidarność”  uzyskała przygniatającą przewagę, przedstawiciele rządowej koalicji PZPR–ZSL-SD zostali in gremio wycięci, a proces przemian w ruchu ludowym zakończył się Kongresem Zjednoczeniowym Ruchu Ludowego i reaktywowaniem Polskiego Stronnictwa Ludowego, którego prezesem został znany działacz opozycyjny wywodzący się z „Solidarności Wiejskiej” Roman Bartoszcze, „Wieści” powinny mieć zapewnione warunki do spokojnej pracy. Tak się jednak nie stało, gdyż wizja całkowicie suwerennej Polski i w pełni samodzielnego ruchu ludowego, który by w tej Polsce odgrywał ważną rolę okazała się zbyt idealistyczna. Wizja takiej Polski i takiego ruchu była nie na rękę zarówno powstałej na gruzach PZPR nowej lewicy – SLD, która wciąż miała duże wpływy i duże pieniądze, jak i wielu członkom odrodzonego PSL, którym było niestety mentalnie ideologicznie bliżej do liberalnej lewicy niż do „Solidarności” i PSL Witosa i Mikołajczyka. Ze Wstępu
Okładka książki Doktor Mark, czyli miłość z Syrią w tle

37,80 zł 22,57 zł


Najnowsza powieść Haliny Pasławskiej  nawiązuje do wcześniejszej  książki tej autorki pt. Miłość z Syrią w tle. Tym razem ta sama historia opowiedziana jest z perspektywy Marka. Czytelników zachęcamy do przeczytania obu powieści. Miłość z Syrią w tle- Mark. Powrót. Od powrotu Marka z Syrii minęło dopiero kila dni. Był to czas odnajdywania siebie w innych życiowych realiach. Noce spokojne, bez bombardowań i pobudek alarmujących o pojawienie się w szpitalu. Jednakże jemu noce nie przynosiły wypoczynku – nadal tkwił w krwawej Syrii. Z misji wrócił psychiczne poturbowany i obecnie musiał spędzać kilka godzin tygodniowo z panią psycholog. Młoda kobieta potrafiła wejść do najciemniejszych zakamarków jego duszy. Była stanowcza i zdecydowana. Od początku było widać, że to profesjonalista. Obiecała, że przywróci mu zdrowy sen. Ale kiedy to będzie- nie wiadomo.  Za dnia było wszystko w porządku, każdą minutę czasu poświęcał komuś, czemuś, aby tylko nie przebywać sam na sam z swoimi myślami. W chwili obecnej był na urlopie, ale już niebawem miał wrócić do pracy –do szpitala w pobliskim Edmonton. Był cenionym chirurgiem i tam już go oczekiwano z wyciągniętymi ramionami. No, ale na razie odpoczywał – relaksując się spotkaniami z przyjaciółmi, pomagając teściom w uprawie ogródka, robiąc drobne naprawy w domu. I oczywiście ciesząc się z przebywania z córką. Mia obecnie miała już 11 lat i można było z nią porozmawiać jak z dorosłym człowiekiem. To szybkie przechodzenie w dorosłość nie wynikła znikąd. Najpierw śmierć na raka matki, potem wyjazdy ojca na kolejne misje i w ostateczności jej ciągłe przebywanie w towarzystwie dziadków. Jak będzie wspominać dzieciństwo? Jaką on w tym wszystkim odegrał rolę? Czy powinien być cały czas z Mią? Czy może jednak być tam, gdzie był tak bardzo potrzebny? Wieczny dylemat. Następny kamyczek by mieć wyrzuty sumienia. Na tym rozmyślaniu przyłapała go córka. Potrafiła cichutko pojawić się znikąd. Jej błękitne oczy, odziedziczone po matce smutno na niego spoglądały. (fragment)
Okładka książki Pani Egucka w Galerii Szachrajów

52,50 zł 36,98 zł


Pani Egucka bardzo ładny język pisać, pisać, pisać! Dlaczego przysłała pani tak mało?Czekam na dalszy ciąg! Feliks Fornalczyk krytyk literacki Dziękuję najserdeczniej za fragment powieści, który przeczytałem jednym tchem. [...] Chętnie przeczytam utwór ukończony. Zadziwia mnie pani, ile ma pani w sobie żywiołu, domagającego się ujścia. Dr hab. Aleksander Rogalski historyk literatury Pisze Pani mądrze i pięknie, a to nie zawsze idzie ze sobą w parze, choć najczęściej, tak. Fragmenty o nocy, która bywa nieprzyjazna, jakby wyrwała nam pani z duszy. Nie jesteśmy skorzy do pochwał, ale pani książka, do której będziemy już zawsze wracać na nie zasłużyła. Z najlepszymi myślami, Lucyna i Eustachy Rylscy. Eustachy Rylski powieściopisarz Elżbiety Stankiewicz-Daleszyńskiej powieść Pani Egucka w labiryncie nocy jest utworem dokumentującym zmagania Polaków z Niemcami na terenie Wielkopolski. [...] Podróżujemy więc z Panią Egucką przez Polskę, bo rzecz dzieje się w Polsce [...] a konkretnie przez Wielkopolskę z jej problemami narodowościowymi i społecznymi, tkwiąc głównie w świecie ziemiaństwa. Pozostajemy w krajobrazie trwania, zarówno polskości jak i baśniowości. Nie jest to jednak odrealnienie, bowiem E. Stankiewicz-Daleszyńska siłą swej pamięci i wiary utrwala konkretny krajobraz swojej młodości. I go rozświetla płomieniem swoich marzeń i talentów. Dr Stefan Pastuszewski polityk, pisarz, poeta, dziennikarz i samorządowiec. A więc stało się: Pani Egucka oficjalnie uzyskała imienny, samodzielny byt wirtualny, jako oryginalna, autonomiczna postać literacka, spełniając wszelkie kryteria odnośnego pojęcia teoretycznego. Jest tedy postacią główną, pryncypalną, pierwszoplanową. Mało tego, jest bohaterką stałą, zmultiplikowaną, gdyż pojawia się w każdej książce poznanianki. Pani Egucka z kimże ta miła i mądra szlachcianka (h. Mogiła) może kojarzyć się oczytanym czytelnikom? Oczywiście nie możemy pominąć arcydzieła Pan Tadeusz (1834), ale też pamiętamy, że [...] Maria Konopnicka miała swego Pana Balcera w Brazylii (1910), jako reprezentanta polskiej emigracji na Zachodzie. Zbigniew Nienacki swego pana Samochodzika (1966) konfrontował nie tylko z legendami templariuszy, zagadkami Fromborka czy tajemnicą tajemnic, ale też z Fantomasem, Winnetou, Niewidzialnymi lub człowiekiem z UFO (młodzież zaczytywała się tymi przygodami). Później wielki Zbigniew Herbert zaprezentował światu Pana Cogito (1974), w którym zakochali się miłośnicy poezji i nasi opozycjoniści. [] Niewątpliwie dodatkową atrakcją książki są czarno-białe, oszczędne graficznie, wysmakowane ilustracje prof. Józefa Petruka, które dobitnie potwierdzają starożytną, klasyczną zasadę twórczą Ars est celare artem. Niejeden pisarz chciałby mieć analogiczne ryciny w swoich dziełach. Pani Egucka już na stałe weszła do elitarnego panopticum literatury, mieszczącego przeróżne TYTUŁOWE, charakterystyczne postacie:barwne i nietuzinkowe, modelowe i wzorcowe. Odważne pisarstwo Elżbiety Stankiewicz-Daleszyńskiej okrzepło, przybrało jeszcze dojrzalsze kształty [...]. Jaśnieje teraz jak najpiękniejszy i najcenniejszy klejnot w jej arystokratycznej biżuterii, paradoksalnie łącząc w sobie szlachetność starego złota z nowoczesną ekscentrycznością ornamentyki. Chluba Wielkopolski stała się jedną z najbardziej osobnych i jedną z najłatwiej rozpoznawalnych pisarek w kraju. Stanisław Chyczyński poeta, pisarz, krytyk literacki.
Okładka książki Chociaż kropla polskiej krwi

24,00 zł 16,91 zł


OD AUTORANazywam się Alicja Tarnawska, chęć zapisania swoich myśli poczułam po przeczytaniu dzieła Samopoznanie rosyjskiego filozofa Nikołaja Bierdiajewa i książki Permscy Polacy autorstwa ks. Andrzeja Grzybowskiego. Matka Nikołaja Bierdiajewa pochodziła z polskiej szlachty, z rodziny Branickich, której majątek znajdował się w mieście Biała Cerkiew na Ukrainie. Mój ojciec, jako nastolatek, był świadkiem tego, jak budowle na dworze Branickich zostały rozebrane na kamyki, rzeźby w ogrodach rozkradzione, fontanny zdewastowane. Walka klasowa zadeklarowana przez władze sowieckie nie tylko niszczyła piękno, ale i walczyła z nośnikami kultury. Nikołaj Bierdiajew w latach 20. XX wieku został zmuszony do emigracji, podobnie jak i inni wysoko wykształceni ludzie. Mój ojciec, Polak, został zesłany na Ural po niemieckiej niewoli, na stalinowszczyznęTa niewielka książka nie ma pretensji do bezwarunkowej dokładności historycznej. Jest tylko filozoficzną interpretacją, stanem emocjonalnym świadczącym, że kropla polskiej krwi w ludziach porozrzucanych po całym terytorium Rosji potrafi wpłynąć na sposób myślenia i zmusić do pozytywnego działania, a nie zniszczenia jednostki. Wierzę w genetyczną pamięć przodków.. . , . , , , , , . , , , . 20- XX ,. , , , , a , . .
Okładka książki Nebeng autostopem przez Indonezję

45,15 zł 31,81 zł


Anna Skiba – podróżniczka, miłośniczka gór, autostopowiczka, socjolożka. Urodzona w 1997 r. w Rzeszowie, obecnie mieszka w Warszawie. Odwiedziła kilkanaście państw europejskich, a także Tanzanię, Japonię i Indonezję. Kilka razy w roku wyjeżdża w góry – najczęściej polskie ale nie tylko – wędrowała po austriackich Alpach, ukraińskich Gorganach, zdobyła Kilimandżaro i Mont Blanc. W 2019 roku wyjechała do Indonezji w ramach stypendium „Darmasiswa”. Przez ponad pół roku mieszkała w Yogyakarcie – mieście w środkowej części Jawy. Stamtąd wyjeżdżała w podróże bliższe i dalsze, poruszając się przede wszystkim autostopem. Przez ten czas uczyła się także języka indonezyjskiego na tamtejszym uniwersytecie oraz przeprowadzała badania naukowe.   „Następnego dnia pożegnałyśmy się z Lani, która musiała wrócić na Jawę, gdzie czekały na nią kolejne przygody, a Karla, Duża Ania i ja postano-wiłyśmy znów spróbować podróżowania w stylu nebeng. Choć nie było tak łatwo jak na Jawie, po pół godzinie na poboczu drogi zatrzymał się samochód. Przemieściłyśmy się zaledwie dziesięć kilometrów od portu, gdzie pożegnałyśmy się z Lani, lecz dzięki temu znalazłyśmy idealne miejsce na nocleg. Plaża, na której rosło dziesiątki palm kokosowych, świeciła pustkami. Odpowiednich drzew do rozłożenia naszych hamaków było co niemiara. Z mangostanami – słodkimi owocami, których smak jest najbardziej zbliżony do liczi, oglądałyśmy zachód słońca. Na horyzoncie widziałyśmy czerwono-niebieskie niebo i majestatyczne Rinjani [...].”

Promocje

Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj